Historia Parafii po roku 1959

Rok 1959

Najtrudniej pisać o historii najbliższej nam współczesnym. Po poświęceniu w 1944 roku pierwszego kościółka, ks. Stanisław Bulanda - wikariusz kapitulny, erygował na Słotwinie niezależną wikarię parafialną. Jak pamiętamy, pracowali w niej ks. Franciszek Wójcicki i ks. Jan Więcław. Już od 1948 roku mieszkańcy Słotwiny czynili starania o utworzenie samodzielnej parafii. Jednak najwięcej zasług w jej utworzeniu miał ks. Stanisław Pękała, trzeci duszpasterz, a pierwszy proboszcz naszej słotwińskiej parafii.

W maju 1959 roku ks. Biskup Jan Stepa w akcie erygującym parafię pisze:

Jedną z wielu trosk na naszym pasterskim urzędzie to sprawa takiego rozłożenia parafii i kościołów, by wszyscy wierni mogli mieć bez trudności zabezpieczoną opiekę duszpasterską.(…) Mieszkańcy Słotwiny, osiedla zgrupowanego wokół stacji kolejowej, odczuwając potrzebę własnego kościoła, wybudowali jeszcze w roku 1944 kaplicę murowaną mogącą pomieścić ok. 150 osób.(...)W 1952 roku dobudowano do dawnej kaplicy obszerną nawę główną. Obecny kościół może pomieścić ok, 600 osób i jest wyposażony w najkonieczniejsze urządzenia, przedmioty i paramenta liturgiczne.(…)
Po rozważeniu tych okoliczności, mając na uwadze duchowe dobro tamtejszej ludności, po wysłuchaniu zdania naszej Kapituły Katedralnej na większą chwałę Bożą i pożytek wiernych, niniejszym aktem erygujemy na terenie obecnej parafii Brzesko, Jasień i Jadowniki samoistną parafię Słotwina, przy kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej.
Postanawiamy ponadto co następuje:

  1. Parafia ta będzie obejmować Osiedle Słotwina, część miasta Brzeska, część Bagna Jadownickiego i część Grądów Jasieńskich.(...)Do nowej parafii będzie należało 1267 dusz. (Obecnie parafia liczy ponad 2000 osób)
  2. Parafia Słotwina posiada majątek kościelny i beneficjalny spisany w księdze inwentarza wg stanu istniejącego w dniu wystawienia niniejszego aktu erekcyjnego.
  3. Każdorazowy proboszcz nowo erygowanej parafii jest proboszczem usuwalnym w myśl kanonu 454 § 2,3 i ciążą na nim obowiązki, jakie Kodeks Prawa Kanonicznego i ustawodawstwo diecezjalne nakłada na proboszczów.

Przez 55 lat od powstania parafii dużo się zmieniło. Niewielu parafian pamięta, jak wyglądał stary kościół i jakie przeszkody należało pokonywać na drodze prowadzącej do kościoła. Niech przedstawiane na ekranie zdjęcia przypomną starszym, a pokażą młodszym parafianom, choć w części historię naszej parafii. Zwracam się jeszcze raz z serdecznym apelem i prośbą, poszukajcie Kochani w swoich szufladach, a na pewno znajdą się jeszcze zdjęcia przedstawiające nasz kościołek, jego wnętrze i życie naszej parafii.

Historia naszej parafialnej wspólnoty obejmuje różne aspekty: historię księży, którzy u nas pracowali, przebudowę starego i budowę nowego kościoła, wyposażanie wnętrza, życie duchowe parafii, pracę z młodzieżą, wizytacje duszpasterskie. Dzisiaj pragnę przybliżyć jak przebiegał remont i przebudowa kościoła oraz zasługi księży, którzy to dzieło czynili. Niezapomniany ks. kanonik Stanisław Pękała (od 1955 r.) - pierwszy proboszcz naszej parafii w latach 1959 - 1984. Dzięki jego inwencji i staraniom został przeniesiony marmurowy ołtarz z kaplicy Goetza do naszego kościoła i Święta Bożego Narodzenia 1955 roku były uroczyście obchodzone przy nowym ołtarzu. Dzięki Jego staraniom, po kilku przebudowach starego, uzyskaliśmy obecny kościół parafialny. Cieszmy się nim, bo w jego murach jest zawarty trud naszych rąk i pragnienie naszych serc posiadania pięknej świątyni parafialnej. A tak o tych poczynaniach pisze sam ks. Pękała w kronice parafialnej:

(...) Stanął przed nami (...) problem, a mianowicie budowa zakrystii przy kościele od strony zachodniej, na którą stosunkowo łatwo i szybko uzyskaliśmy pozwolenie. Cała nasza uwaga i wysiłek poszły odtąd w tym kierunku, tym bardziej że chodziło nam nie tyle o zakrystię co powiększenie kościoła, a więc rzecz bardzo ważną.

Zachęceni tym, postanowiliśmy zrobić to samo od strony północnej. Niestety nakryto nas. Były trudności, które jednak stosunkowo bardzo łatwo pokonaliśmy, a zamierzoną dobudowę doprowadziliśmy do końca, poszerzając o nią kościół po dokonaniu wyburzenia częściowego północnej ściany prezbiterium. Wszystko to miało miejsce w latach 1971-72. W roku 1973 zaczęliśmy starania o dobudowę zakrystii od strony zachodniej z myślą powiększenia kościoła od tej strony przy tej okazji. W roku 1974 otrzymaliśmy pozwolenie na przeprowadzenie tych prac.

Po wzniesieniu muru zakrystii z podpiwniczeniem jej i z pięterkiem, znów Ktoś podszepnął nam by nie poprzestać na tym, a wykorzystując nie bardzo pomyślnie zaplanowane położenie dachu nad zakrystią, by zwrócić się z prośbą do władz o zezwolenie na remont dachu nad całym kościołem – co konkretnie oznaczało przebudowę i dalsze powiększenie kościoła, przy równoczesnym uporządkowaniu go pod względem architektury.
Jeśli ten Ktoś znów tak pokieruje sprawą, że otrzymamy zezwolenie na zupełnie nieprzewidzianą na taką skalę przebudowę kościoła, to nie pozostaje nic innego jak upaść na kolana i dziękując za natchnienie i namacalną opieką zawołać Digitus Dei est hic. Na pewno dzieje się to wszystko również za wstawiennictwem Matki Bożej, w której parafianie widzą od dawna swą szczególniejszą patronkę i opiekunkę. (…)
Plan realizacyjny przebudowy kościoła został ostatecznie zatwierdzony w październiku 1976. Do przebudowy przystąpiliśmy w roku 1977 wiosną. A oto ogólnie ujęty szkic prac w poszczególnych latach.

Rok 1977 zniesienie żelaznej konstrukcji nad wybudowaną wcześniej przybudówką i pokrycie jej blachą.
Rok 1978 wzniesienie konstrukcji nad prezbiterium dawnego kościółka i pokrycie go blachą
Rok 1979 przeróbka dawnej ściany frontowej z równoczesnym jej podniesieniem do góry wraz z zniesieniem konstrukcji dachowej nad nawą główną i pokrycie jej blachą.
Rok 1980 ocieplenie konstrukcji dachowej i położenie wykładziny modrzewiowej na stropie nad nawą główną i wyburzenie stropu starego
Rok 1981 ocieplenie stropu nad prezbiterium i położenie na nim wykładziny modrzewiowej.
Rok 1982 rozbiórka stropu starego nad prezbiterium, wstawienie drzwi, trzydziestu okien, dolnych i sześciu górnych, położenie tynków i oddanie kościoła do pełnego użytku.
Rok 1983 elewacja zewnętrzna kościoła i położenie tarasu na balkonach i schodach.

To tylko szkieletowy skrót głównych robót wykonanych w latach 1977-83, ale ile mieści się poza nim innych prac trudno po prostu wyliczyć. Skąd czerpaliśmy fundusze na przeprowadzenie wymienionych i niewymienionych prac? Funduszem wstępnym było 70 tysięcy złotych, które zarobiliśmy na wystawionych misteriach religijnych.(...) Stałym źródłem czerpania funduszy były zbierane co miesiąc składki na tacę. Na pomoc w pracach ze strony parafian mogliśmy liczyć tylko poza godzinami pracy, bo u nas prawie wszyscy mężczyźni pracowali zawodowo. Przy robotach większych przychodzili masowo, ale do mniejszych sporadycznie. Początkowo denerwowało trochę ludzi, że nie widzą wykonywanych prac. Prace bowiem były wszystkie prowadzone na starych stropach kościoła. Na nich wykonane zostały również rusztowania. Z dołu prac nie było widać, chyba że ktoś wyszedł na rusztowania. I tak było do chwili usunięcia stropów. Nikt nam w pracy nie przeszkadzał. Ludzie w miarę swych możliwości wspierali ją finansowo. Ale trzeba stwierdzić, że staraliśmy się przy zbiórkach pieniężnych, przy ich propagandzie nigdy nie przeciągać struny.

Powie ktoś, dlaczego tak długo trwała przebudowa? Najpierw dlatego, że była to przebudowa i to tak zaplanowana, że właściwie ze starego kościoła pozostały tylko dolne mury nawy głównej. Resztę trzeba było powyburzać i budować. Kościół nowy zostałby na pewno nawet w naszych warunkach o wiele wcześniej wybudowany. Po wtóre konstrukcja dachowa, w którą włożono dwieście z hakiem ton żelaza wymagała dłuższego czasu na wykonanie, tym bardziej, że wykonawca opóźnił się i nie dotrzymał terminów. Po trzecie nowy plan trzeba było ciągle naginać, dostosowywać do starej budowy, bo wciąż coś nie grało jak trzeba było. (...)

Jak przy staraniach o pozwolenie na budowę, tak i w czasie trwania robót towarzyszyła nam przedziwna opieka Boga i Matki Najświętszej. Po prostu wszystko samo jakby nam wychodziło. Cokolwiek miało się dziać było najpierw zaplanowane przez Boga i przez Niego pobłogosławione przy realizacji. Dotyczy to, tak zdobywania materiałów jak poszukiwania robotników i rozwiązywania różnych problemów. Mógłbym tu przytaczać setki przykładów. Prawdziwym cudem Bożym jest przede wszystkim piękno przebudowanego kościoła. Jeśli dziś zachwycają się nim architekci i różnego rodzaju artyści, jeśli urzeka ich harmonia linii, prostota stylu, ciepło wnętrza to wszystko poczęło się z natchnienia Bożego.

Ks. Stanisław Pękała pod koniec lat siedemdziesiątych zaczął chorować, dlatego też, by sprostać wszystkim obowiązkom - i duszpasterskim i przy przebudowie kościoła – Kuria na wniosek księdza proboszcza przydzieliła do naszej parafii wikariusza. Pierwszym, w 1978 roku, był ks. Józef Mietła, pochodzący z Jadownik. Następnie, w latach 1979- 1981, ks. Władysław Mrówka – pochodzący z Czarnego Potoku. I najbardziej chyba zapamiętany przez parafian, ks. Kazimierz Borczewski - był w naszej parafii od 1981 roku do śmierci ks. Pękały w roku 1984.

Dalsze dzieje kościoła i dokonania ks. Józefa Giery – drugiego proboszcza, zostaną przedstawione w lutym przyszłego roku, bowiem w styczniu chcemy przybliżyć wszystkim parafianom zarówno młodym jak i starszym, historię wystawianych w słotwińskim kościele misteriów, a będzie to w okresie Bożego Narodzenia – 3 stycznia 2015 roku w sobotę.

Misteria wspominać z nami będzie Pan Józef Czernecki – aktor i reżyser teatralny, a w naszych przedstawieniach, jak pamiętamy, odtwórca Lucyfera i Judasza.

 

Źródła:
Kronika parafii pw. M.B. Częstochowskiej w Brzesku-Słotwinie
Archiwum Diecezjalne w Tarnowie

 

Opracowanie tekstu: Barbara Serwin