Rok 1939 - Bombardowanie pociągu

Rok 1939

(odczytane w kościele dnia 14.09.2014r.)

W tym roku minęło 75 lat od wybuchu II wojny światowej i 75 lat od nalotu na pociąg ewakuacyjny w lesie słotwińskim. Jeszcze na obelisku poświęconym ofiarom bombardowania palą się znicze i nie zwiędły wiązanki kwiatów.

Ta niechlubna rocznica wpisuje się również w obchodzone w naszej parafii rocznice. Tragedia ludzka rozgrywała się tutaj, gdzie się modlimy – starsi mieszkańcy Słotwiny i Podlesia, jak mówiło się na mieszkańców ul. Kołłątaja, pamiętają mogiły ofiar, które znajdowały się w lesie. Duża zbiorowa mogiła znajdowała się na wzgórku tuż za ogrodzeniem kościelnym. Kapliczka z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej ocalała, żadna bomba w nią nie trafiła.

Wróćmy do tamtych dni przed 75 laty. 3 września w godzinach popołudniowych był pierwszy przelot niemieckich samolotów bombowych i myśliwskich. Pod wpływem niejasnych komunikatów radiowych ludzie popadali w panikę. Gorączka ewakuacyjna ogarniała władze i ludność. Wszyscy sposobili się do wyjazdu na wschód, pod wpływem informacji, że Niemcy są blisko. Z Brzeska wyjeżdża Starostwo i kierownicy instytucji. Szosa na Tarnów jest niemożliwie zatłoczona – wojsko nie ma możliwości swobodnego poruszanie się. Stacja kolejowa w Słotwinie jest pełna pociągów – nie przyjmuje następnych. Przed semaforem stał pociąg ewakuacyjny. Wagony towarowe wypełnione ludźmi, przeważnie rodzinami kolejarzy. A oto wspomnienia Wandy Jakubaszek z domu Grzegorzek ur. 1922 roku – córki kolejarza z Krakowa: „Odjechaliśmy pociągiem składającym się z wagonów towarowych. Odjazd z Krakowa Płaszowa nastąpił wieczorem. Pociąg jechał bardzo wolno, z długimi przystankami, ponieważ zajęte były tory.(...) Jechaliśmy prawie dobę, aż dojechaliśmy 5 września (wtorek) do Słotwiny-Brzeska. Nie mając wjazdu, pociąg zatrzymał się przed stacją. (…) Była godzina popołudniowa, około 16-tej. Postój był długi. My i inni pasażerowie bardzo zmęczeni, spragnieni i głodni. Ojciec mój postanowił wyjść w teren w poszukiwaniu wody. (…) Po chwili wrócił i mówił do matki; podaj szybko dzieci, bo nalot. Lecą trzy eskadry samolotów bombowych. Po tych słowach (…) powstała w wagonie ogromna panika. Wszyscy pasażerowie poderwali się i wszczęli ucieczkę. Jak kto mógł jeden przez drugiego wyskakiwali z naszego i innych wagonów. W tym zamieszaniu wszyscy się pogubili. W tym my również. Z dala było słychać ciężki warkot samolotów. (…) Z samego tragicznego bombardowania zapamiętałam jedynie, że kiedy stałam z dwojgiem rodzeństwa w wagonie, wykrzyknęłam do nich uciekamy! Potem usłyszałam silny huk i ocknęłam się poza wagonem, na murawie w lesie. Po tym jak wlokłam się, słyszałam warkot ciężkich samolotów, huk wybuchu bomb, ludzkie wrzaski, jęki. Czułam wibrowanie ziemi pod nogami. Wokół szczątki ludzkie nie tylko na ziemi ale i na drzewach.(...)"

Bilans nalotu był ogromny. Do dnia dzisiejszego nikt nie jest w stanie określić, ile ludzi zginęło, a ile zostało rannych podczas bombardowania. Rannych przewożono do Ośrodka Zdrowia w Brzesku i do szpitali w Bochni i Tarnowie. Zabici oraz szczątki ludzkie wiszące na konarach drzew zostały pochowani w lesie w kilkunastu zbiorowych mogiłach 8 września 1939 roku, a zmarli wyznania mojżeszowego na cmentarzu żydowskim.

Lista nazwisk osób poległych, sporządzona przez Polski Czerwony Krzyż na podstawie znalezionych dokumentów, jest niekompletna. W lesie słotwińskim pochowano 93 osoby, w większości N.N, ale ile ludzi naprawdę zginęło, to tylko sam Pan Bóg wie i nasza Matka Boska Słotwińska.


W 1958 roku wszystkie szczątki z mogił znajdujących się w lesie zostały ekshumowane i przeniesione do wspólnej mogiły na Cmentarz Wojskowy.

 

W rocznicę 600-lecia miasta w 1985 roku, mieszkańcy Gminy Brzesko ufundowali tablicę ku czci ofiar nalotu, która została wmurowana na murze budynku stacyjnego. Obecnie po przebudowie dworca znajduje się wewnątrz budynku – w poczekalni.

W 1986 roku został odsłonięty w lesie słotwińskim obok przejazdu kolejowego obelisk – pomnik. Dziesięć lat później, w 1996 roku, został przeniesiony dzięki staraniom ks. Stanisława Marka bliżej kościoła – na plac, na którym się obecnie znajduje. Obelisk ma przypominać nam i naszym potomnym o tragedii, która miała miejsce 5 września 1939 roku.

To na nas - parafianach słowińskich spoczywa obowiązek pamięci i modlitwy za ludzi, którzy swoją życiową drogę zakończyli przed stacją Słotwina – u progu naszej Matki Boskiej. Bierzmy więc udział w uroczystościach rocznicowych razem z naszymi dziećmi i wnukami, by pamięć i modlitwa trwała, bo jak mawiał Józef Piłsudski: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie.”

Jako ciekawostkę przytoczę zapis z Kroniki Parafialnej z 1945 roku: "(...)Przystąpiono do wytyczenia granicy przydzielonego lasu i powstaje myśl ogrodzenia oraz urządzenia cmentarza celem zebrania zwłok pochowanych ofiar wojny roku 1939 (wrzesień) po całym lesie.(...)" - tak chcieli uczynić nasi ojcowie i dziadowie.
 
Opracowanie artykułu: Barbara Serwin

 

Źródła:
Kronika Parafii pw. M.B. Częstochowskiej w Brzesku-Słotwinie
Wspomnienia Wandy Jakubaszek spisane 23.08.1978 r. w Bukownie – materiały ZBOWID z 1985 r.
Protokoły (kseokopie) ekshumacyjne otrzymane z PCK
Listy sporządzone przez PCK w 1940 roku znajdujące się w parafii pw, N.M.P w Jasieniu i USC Brzesko