Wspomnienie Krzysztofa Zalewskiego
Krzysztof Zalewski
Pan Krzysztof Zalewski w słotwińskiej parafii pojawił się w 1959 roku. Był wtedy jeszcze bardzo młody, ale od razu dał się poznać jako człowiek, dla którego praca w kościele będzie całym życiem.
Pan Krzysiu, bo tak go zawsze wszyscy nazywaliśmy, nie tylko grał na organach, ale dbał o wygląd kościoła i jego otoczenia. Na długo przed poranną mszą można było zauważyć Go jadącego na rowerze, by wszystko na czas przygotować. Zanim zasiadł za organami, zamiatał, grabił liście i dbał o to, aby każda msza miała odpowiednią oprawę.
Kościółek na Słotwinie był miejscem, w którym przez ponad pół wieku spędzał wiele godzin każdego dnia. Kochał tę pracę. Lubił parafian – chciał być z nimi, rozmawiać, a nade wszystko kochał nasz kościołek, w którym służył Panu Bogu i ludziom. Dla większości parafian Pan Krzysiu był od zawsze w kościele, o każdej porze roku, rano i wieczorem każdego dnia.
Syn Pana Krzysztofa Zalewskiego, Witold, stał się spadkobiercą muzycznego talentu ojca.
Tekst : Barbara Serwin